Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji uług
zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

[x] Zamknij

      Nowa Pani Dyrektor

      2004-07-07

      Uwaga! Wywiad z Marzeną Majerowską, nową Panią Dyrektor Gimnazjum w Osowej, publikujemy w dwóch wersjach: skróconej (powyżej) i pełnej. Ta skrócona jest dla niecierpliwych. Warto jednak poświęcić czas i uwagę na wersję pełną - długą i bardzo ciekawą.
      Po ukończeniu studiów na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Gdańskiego w 1992 roku Marzena Majerowska rozpoczęła pracę w Zespole Szkół Ogólnokształcących Nr 1 na Żabiance (XII LO i Gimnazjum Nr 15). Od 1999 roku pełni tam funkcję wicedyrektora. W czerwcu br. wygrała konkurs na Dyrektora Gimnazjum w Osowej. Od kilku miesięcy jest mieszkanką naszego osiedla.

      Wstęp
      Tomasz Klarecki: Jaki jest Pani pomysł na szkołę?
      Marzena Majerowska: Mój pomysł to wiele różnych pomysłów. Będę je wprowadzać w życie, zasięgając najpierw opinii uczniów i nauczycieli. Jednym z nich jest podział na 3 grupy zaawansowania w nauce języków obcych: grupę zaawansowaną, średniozaawansowaną i tych, którzy nie mieli styczności z językiem lub są bardzo słabi. Czyli na jednej godzinie lekcyjnej wszyscy, załóżmy, z klas pierwszych idą do różnych grup językowych. Języków nie będziemy uczyć w klasach, tylko w grupach międzyoddziałowych.

      Ta szkoła jest nowoczesna i chciałabym, żeby działała tu sieć komputerowa, ale taka, z której korzystać będą również nauczyciele. Będą tam różne rzeczy, m.in. plan lekcji, a w pakiecie oprogramowania, który zamierzam zakupić dla szkoły, jest coś takiego jak dziennik lekcyjny. Każdy wychowawca ma możliwość wprowadzania tam danych, np. ocen, nieobecności. Jeżeli rodzic sobie tego życzy, system wysyła mu informacje dotyczące jego dziecka sms-em albo e-mailem w tym samym dniu.

      W szkole, w której obecnie pracuję, w XII LO na Żabiance, realizujemy ścieżki międzyprzedmiotowe metodą projektu. Wybiera się na dany rok szkolny pewną ścieżkę wiodącą i cała społeczność szkoły ją realizuje, na wszystkich przedmiotach. Na koniec cała szkoła przygotowuje finał takiego projektu. Mogą to być konkursy, prelekcje, referaty. Podobnie, jak w przypadku dni europejskich. Następuje korelacja treści na wielu przedmiotach. W projekt zaangażowani są wszyscy: nauczyciele, młodzież, nawet rodzice.

      Jestem przekonana, że to gimnazjum będzie najlepsze i chciałabym, aby pracowała tutaj najlepiej wykwalifikowana kadra. Tu są już doskonali nauczyciele. Jestem bardzo mile zaskoczona. Są chętni do pracy, mają dużo swoich pomysłów, są tacy, jakich chciałam mieć. Myślę, że będzie nam się dobrze współpracowało.
      Jednak chciałabym, aby nauczyciele w gimnazjum mieli jak najwięcej kontaktów z zagadnieniem egzaminów zewnętrznych. Współpracuję z Okręgową Komisją Egzaminacyjną, szkolę nauczycieli w zakresie egzaminów maturalnych i gimnazjalnych. Chciałabym móc przeszkolić nauczycieli tego gimnazjum, tak by mogli zdobyć uprawnienia egzaminatorów. W nauczaniu trzeba też trochę zmienić front. Nie wystarczy być fachowcem w swojej dziedzinie, ale trzeba też umieć dobrze przygotować młodzież do sprawdzianów kompetencji i egzaminów zewnętrznych, bo pomoże im to dostać się do wymarzonego liceum.

      Będę bazowała na tym, co się w tej szkole już dzieje. Jednak chcę wprowadzić pewne nowości.
      Chciałabym, aby po południu tętniło tutaj życie innego rodzaju. Np. koła zainteresowań, zajęcia sportowe itp. Chciałabym stworzyć "Klub Dziadka". O co w tym chodzi? Rodzice pracują, często nie maja czasu dla swoich dzieci. Natomiast wiem, że tutaj, w Osowej, jest bardzo wielu wykształconych ludzi, niepracujących zawodowo i będących babciami i dziadkami. Mogliby poświęcić czas wolny szkole i tym, których najbardziej kochają - swoim wnukom. Osoby te mają wiedzę, mają ogromne doświadczenie.
      3. września będą w gimnazjum spotkania z rodzicami, a później od razu robię spotkanie dla babć i dziadków. Wszystkich, którzy chcą i mogą coś zrobić. Co z tego wyjdzie, zależeć będzie właśnie od nich. Chcę stworzyć stały program, nie jednorazową akcję.
      To, co już jest, np. Festiwal Piosenki Angielskiej, zostanie zachowane.
      To, że szkoła jest dla uczniów, oznacza, że oni mogą się tutaj rozwijać, mogą realizować swoje pomysły i - przede wszystkim - że zdobędą tu wiedzę, która pozwoli im dalej się kształcić.

      TK: Z jaką datą otrzyma Pani nominację?
      MM: Nominację otrzymam z dniem 1. września. Natomiast teraz mam pełnomocnictwo do podejmowania decyzji dotyczących gimnazjum.

      Uczniowie
      Małgorzata Biernat: Jakie nurty, myśli pedagogiczne są Pani najbliższe?
      MM: Jestem osobą spontaniczną. Czytam dużo o szkołach, ostatnio przeczytałam „Rewolucję w nauczaniu”. Natomiast nie czuję się związana z jednym nurtem pedagogicznym. Najważniejsza w szkole jest dla mnie nauka, następnie profilaktyka. Młodzież jest wystawiona na wiele zagrożeń. Szkoła ma być otwarta dla młodzieży również popołudniami, po to, aby stworzyć im warunki do samorealizacji, aby chcieli tu przychodzić, tu być, aby mieli co robić. Żeby nie musieli spędzać czasu na ulicy.

      MB: Ilu gimnazjalistów rozpocznie 1 września naukę w nowym budynku? W ilu oddziałach?
      MM: Około 500 uczniów w 18 oddziałach, po 6 oddziałów na każdym poziomie. Cały czas wpływają jeszcze podania do klasy pierwszej, dlatego nie ma jeszcze ostatecznych list.

      MB: Jaka będzie propozycja szkoły dla uczniów nieprzeciętnie zdolnych i tych ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi?
      MM: Osobom, które mają kłopoty, np. z dysleksją i z innymi dysfunkcjami, chciałabym zapewnić pomoc. To są bardzo wartościowi ludzie, a często, z racji swoich dysfunkcji, otrzymują niższe oceny.
      Zawsze mnie denerwowało, że pod koniec roku szkolnego poświęca się tyle uwagi uczniom słabym, poprawia się im oceny. Ci, którzy przez cały rok szkolny pracowali i są dobrzy, są wtedy spychani na margines. Owszem, tym słabszym trzeba pomóc, ale należy odpowiednio docenić i nagradzać pracę tych najlepszych. Chciałabym, aby końcówka roku szkolnego należała właśnie do najlepszych.

      MB: Czy są przewidziane klasy integracyjne i jak szkoła będzie troszczyć się o uczniów niepełnosprawnych?
      MM: W tym roku szkolnym nie ma klas integracyjnych. Wiem, że w szkole podstawowej są takie klasy i na pewno gimnazjum będzie gotowe na ich przyjęcie. Technicznie jest to już możliwe. Są windy dla niepełnosprawnych, podjazdy. Będą szkolenia dla rady pedagogicznej, poświęcone właśnie pracy z uczniami niepełnosprawnymi oraz zajęcia dla uczniów i rodziców, przygotowujące ich do obcowania z takimi osobami.

      MB: Zajęcia pozalekcyjne dla uczniów?
      MM: Pozostaną te kółka, które już funkcjonują, lecz zmieni się nieco ich forma działania i na pewno pojawi się wiele nowych inicjatyw. Ze swej strony chciałabym zaproponować Klub Wolontariatu. Będzie niósł pomoc innym i da możliwość spełnienia się młodym. Tutaj, w Osowej, też są ludzie, którzy mają problemy, nie tylko finansowe.

      Rodzice
      TK: Jak będzie wyglądać współpraca z rodzicami? Jak widzi Pani w gimnazjum Radę Rodziców?
      MM: To nie zależy tylko ode mnie. Chciałabym, aby ta współpraca była jak najlepsza, dlatego przed konkursem byłam jedyną kandydatką z zewnątrz, która przyszła przedstawić się Radzie Rodziców. Uważam, że rodzice powinni być na bieżąco informowani o wszystkim, co się dzieje w szkole. Nie chodzi o wyciąganie pieniędzy od rodziców, ale o to, by byli w tej szkole obecni, aby brali udział w jej życiu, które jest przecież życiem ich dzieci.
      Rodzice nie zawsze znajdują dosyć czasu, dlatego zapraszam też babcie i dziadków. Chciałabym, aby ta szkoła była wielką rodziną. Tutaj w Osowej jest społeczność, która lubi się integrować. Widać to choćby na Osowiadzie i innych imprezach.
      Chciałabym w tej integracji uczestniczyć. Liczę na pomoc podczas wojewódzkiej inauguracji roku szkolnego, która nas czeka 1. września. Przykro mi, że nie udało mi się dotąd spotkać z rodzicami. Konkurs odbył się 2. czerwca, potem ponad 2 tygodnie trzeba było czekać, aby wybór się uprawomocnił. Dopiero, gdy byłam pewna, że zostanę dyrektorem, podjęłam kroki, aby spotkać się z uczniami i nauczycielami - szybko, bo przecież kończył się rok szkolny. Nie zdążyłam spotkać się z rodzicami, czego bardzo żałuję, ale postaram się w najbliższym czasie takie spotkanie zorganizować.
      Wcześniej nie miałam prawa do takich działań. Nęka mnie też wieczny brak czasu, gdyż nadal jestem rozdarta pomiędzy dwie szkoły, Urząd Miasta i budowę.

      TK: Rada Szkoły - czy będzie i co Pani sądzi o tej instytucji.
      MM: Uważam, że powinna być Rada Szkoły, musi być Rada Szkoły. W takim organie spotykają się wszyscy: uczniowie, rodzice, nauczyciele. Co więcej - wrócę teraz do Rady Rodziców - uważam, że powinna być taka Wojewódzka Rada Rodziców, albo Regionalna, z większej ilości szkół. Wpływ rodziców na decyzje dotyczące szkół byłby znacznie większy.

      TK: Myśli Pani, że Rada Szkoły wzmocni Pani pozycję jako dyrektora, czy może osłabi?
      MM: Nie zostałam dyrektorem dla pieczątki i gabinetu. Chcę być między ludźmi. Mam swoje zdanie, ale umiem słuchać innych. Jeżeli ktoś ma argumenty, które są słuszne, to zmieniam opinię. Po prostu jestem osobą, która słucha i da się przekonać. Rada Szkoły na pewno nie osłabi mojej pozycji, wręcz przeciwnie. Lubię, gdy ludzie do mnie przychodzą, lubię, gdy zdają pytania. Lubię nawet, gdy na mnie nakrzyczą - ale tylko wtedy, gdy mają rację. Jestem osobą, która wtedy usiądzie i pomyśli. Na pewno nie stawiam na swoim za wszelką cenę. Jednak jestem uparta, gdy uważam, że coś jest słuszne. Przykładem mogą być zajęcia z języków obcych. Uważam, że mój pomysł jest słuszny i na pewno go zrealizuję. Natomiast w innych sprawach będę starała się być elastyczna. Dlatego nie boję się Rady Szkoły.

      Nauczyciele
      MB: Jacy nauczyciele przechodzą z zespołu do gimnazjum i czy jest potrzeba uzupełnienia kadry?
      MM: Wszyscy, którzy pracowali w Zespole, mieli umowy albo ze szkołą podstawową, albo z gimnazjum. Dlatego rozdział szkół był „bezbolesny”. Kadra gimnazjum została zatwierdzona w maju, gdyż taka jest procedura. Ja nie miałam na to wpływu. Arkusz organizacyjny szkoły został zatwierdzony przez Urząd Miasta jeszcze przed wyborem dyrektora. Zostały jedynie pojedyncze godziny, nawet nie pół etatu.

      MB: Jaka będzie przejrzystość procesu decyzyjnego wobec uczniów, nauczycieli i rodziców?
      MM: Należy wcześniej informować wszystkich, szczególnie rodziców, o tym, co się będzie działo. Dlatego robię wywiadówki już 3. września, a nie pod koniec miesiąca, jak to się dzieje w innych szkołach. Nie chcę stawiać rodziców przed faktem dokonanym, tylko opowiedzieć o swoich planach i zaprosić do współpracy.

      Osowa
      TK: Jaki wpływ, Pani zdaniem, ma gimnazjum na życie osiedla?
      MM: Ogromny. A przynajmniej chciałabym, żeby tak było. Chcę, aby w szkole tętniło życie i nie chodzi tylko o uczniów. Nawet budynek został tak zaplanowany (choć nie miałam na to wpływu), że będzie tutaj biblioteka i czytelnia, otwarte popołudniami dla mieszkańców osiedla. Sala gimnastyczna (gdy zostanie wybudowana) też będzie dostępna dla mieszkańców przez oddzielne wejście. Zgłaszała się już do mnie pani z ogniska muzycznego i szkoła językowa. I bardzo dobrze! Mimo, że szkoła jest na uboczu, chciałabym, aby była centrum życia osiedlowego. Ogromne możliwości daje piękna aula z nagłośnieniem i oświetleniem. Można tu organizować wszelkie imprezy kulturalne. Chciałabym, aby co sobotę coś się tutaj działo.
      Rozmawiałam już z sąsiadem szkoły, proboszczem parafii - ks.Wiesławem Szlachetką. Myślę, że wspólnymi siłami będziemy działać dla dobra osiedla. Rodzice i dziadkowie też wiele mogą tutaj zrobić
      Czytałam, że jest w Osowej zespół muzyczny, który nie ma się gdzie podziać, szuka lokum. Proszę bardzo. W tej szkole jest dla nich miejsce.

      TK: Jak powinna wyglądać współpraca dyrekcji gimnazjum z Radą Osiedla i z organizacjami społecznymi w Osowej?
      MM: Musi być współpraca! Jestem umówiona na spotkanie 2. lipca z Radą Osiedla, gdzie przedstawię swoje pomysły i myślę, że nawiążemy współpracę. Jaką? To dopiero się okaże. Ja mam najszczersze chęci. Dobrze byłoby informować Radę Osiedla o tym, co chcielibyśmy jako szkoła robić i jak oni mogą nam w tym pomóc, i o tym, jak oni mogą nas wykorzystać do wszelkich działań.
      Chciałabym jeszcze spotkać się z naszą osowską policją, aby nawiązać jak najlepszą współpracę.
      Jestem osobą konsekwentną. Ustalam na początku reguły gry, a potem ich przestrzegam. Pewne zasady muszą obowiązywać, nie jestem zwolenniczką tzw. bezstresowego wychowywania. Chcę, aby młodzież się rozwijała, ale musi znać granice, musi mieć zasady, musi wiedzieć, że każdy czyn pociąga za sobą dobre lub złe konsekwencje.

      Chciałabym stworzyć Klub Przyjaciół Szkoły - osób, które bezinteresownie będą szkole pomagać. Będę zachęcała do wstępowania do takiego klubu i chcę dać tym osobom możliwość przedstawienia się tutejszej społeczności.

      TK: Jakie zajęcia, poza tymi dla uczniów, będą prowadzone w gimnazjum i na jego terenie?
      MM: Chciałabym, aby w naszej szkole odbywały się szkolenia egzaminatorów. Już jestem w tej sprawie umówiona w celu ustalenia zasad.
      Chciałabym, aby było tu centrum naukowe. Będę zapraszała osoby, które mogą coś przekazać nie tylko uczniom, ale również mieszkańcom. Nie tylko wykłady i pogadanki, ale również warsztaty i inne formy szkoleniowe.
      Przez cale wakacje będę przygotowywać się do rozpoczęcia pracy w tej szkole, nie wyjeżdżam w tym roku na wypoczynek.

      TK: Ile sal przewidzianych jest do wynajęcia i na jakie cele?
      MM: Nie mogę jeszcze o tym dokładnie mówić, gdyż nie mam jeszcze księgowej ani kierownika administracyjnego. Takie rzeczy będę ustalać z fachowcami.
      Zgłosiła się już szkoła językowa i ognisko muzyczne.

      TK: Czy pieniądze za wynajem pozostają w szkole?
      MM: Nie, wszystkie musimy oddawać do miasta. Potem wracają, ale nie w całości.
      Od kilku lat przyjęto taką politykę, że szkoły, które zarabiają, dzielą się z tymi, które nie mają takich możliwości.

      TK: Czy ma Pani pomysł na pozyskanie sponsorów?
      MM: Uda się, albo nie uda. Trzeba próbować. Dziś wszyscy szukają sponsorów, a szczególnie przed różnymi akcjami, które się dzieją w wielu szkołach.
      Trzeba na pewno oferować coś w zamian, np. młodzież może zorganizować zakładowi pracy „choinkę” dla dzieci pracowników.
      Dołożę też starań, aby sponsor nie został zapomniany, aby pozostał po nim jakiś ślad. Rezerwuję na to miejsce w holu głównym.

      Patologie
      TK: W jaki sposób będzie Pani zwalczać patologie w szkole?
      MM: Trudnym uczniom trzeba zaproponować coś, co będą chętnie robić i zawrzeć z nimi umowę. Jest to taka forma „podania ręki”, aby ich czymś zająć. Oni to umieją docenić.

      TK: Narkotyki: rozprowadzanie i używanie w szkole?
      MM: We wszystkich szkołach uczniowie narażeni są na kontakty z narkotykami, w każdej młodzież ma do nich dostęp. Będąc wychowawcą też spotkałam się z tym problemem, ale spotkałam się również z mądrymi rodzicami. Razem myśleliśmy, jak pomóc tym, którzy systematycznie biorą i tym, którzy przez swoją naiwność wplątali się w dealerkę. Niektóre osoby nie potrafią sobie z tym problemem poradzić, nie potrafią się od tego uwolnić. I tylko mądrzy nauczyciele i rodzice mogą, działając wspólnie, pomóc.
      Wiem, że tutaj też jest ten problem, jak wszędzie.
      Trzeba dużo wysiłku i mądrości, aby skutecznie pomóc. Natomiast tych, którzy nie będą chcieli sobie dać pomóc, trzeba rygorystycznie karać.

      TK: Alkohol?
      MM: Bardzo dużo zależy nie tylko od nauczycieli. My możemy wszystko „wyłapać”, natomiast to, czy się pomoże dziecku, zależy w dużej mierze od innych osób: rodziców, rodziny, kolegów. Jeden nauczyciel nie zbawi całego świata. Musi mieć pomoc, nie może pozostać sam. Chciałabym, aby rodzice, którzy zostaną wezwani do szkoły, nie czuli się atakowani. Prosi się ich tu przecież po to, aby porozmawiać o ich dziecku, aby je ratować.
      Teraz nauczyciel nie jest już dla młodzieży tym „kimś”, którym był niegdyś. Teraz tylko czasami bywa „kimś”. Młodzież ma Internet i tam zaopatruje się w wiedzę, w ciekawostki. Nauczyciel i szkoła czasami stają się zbędni. Chciałabym, aby nie szkoła doganiała uczniów, ale odwrotnie, - aby była o krok przed nimi. Uczniowie wielu nauczycieli lubią i cenią. Trzeba to wykorzystać, nie zmarnować.

      TK: Czy słyszała Pani o prostytucji wśród gimnazjalistów?
      MM: Tak. Również ta patologia dotyczy wielu szkół. Z młodzieżą trzeba umieć rozmawiać. Dużo rozmawiać. Chodzi o to, aby nauczyciel nie przychodził do szkoły tylko po to, by uczyć np. matematyki. Są w życiu rzeczy ważne i mniej ważne. I choć nauka jest na pierwszym miejscu, to są czasem rzeczy ważniejsze. Chciałabym, żeby ludzie, którzy mają kontakt z młodzieżą, to dostrzegali. Żeby znali uczniów i im pomagali.
      Problemem jest również zbyt wczesne macierzyństwo. Jeżeli taka młoda matka dostanie wsparcie, to uczy się godzić naukę i opiekę nad dzieckiem, kończy szkołę. Jeżeli zostanie sama, czeka ją często męka.

      Poznajmy Panią Dyrektor
      MB: Co najbardziej Pani ceni?
      MM: Cenię szczerość, chociaż czasami boli. Jeżeli nie mogę odpowiedzieć na jakieś pytanie, to nic nie mówię. Nigdy nie kłamię.
      Chciałabym, aby wobec mnie inni byli szczerzy. Jestem otwarta na wszystkie uwagi i na pewno się nie obrażę.

      MB: Czego Pani nie znosi?
      MM: Do wielu rzeczy trzeba się przekonać i można je polubić. Czasami nie lubimy czegoś, bo tego nie znamy.

      MB: Marzenie życia.
      MM: Marzę tylko o tym, aby się udało. Szkole i mnie!
      Tutaj, w Osowej, chciałabym realizować swoje marzenia. Tutaj kupiliśmy z mężem mieszkanie, tutaj nasze dziecko będzie chodziło do przedszkola, do szkoły. To jest dla mnie bardzo ważne.

      MB: Muzyka, której Pani słucha.
      MM: Słucham różnej muzyki. Będąc w ciąży dużo słuchałam muzyki poważnej, szczególnie Mozarta.
      W szkole jest radiowęzeł i chciałabym, aby na przerwach rozbrzmiewała muzyka i to młodzież będzie ją wybierać. Ale jeden, wybrany dzień tygodnia zarezerwuję na pewno dla muzyki poważnej.

      MB: Ulubiony film.
      MM: Nie lubię oglądać filmu dwa razy, nawet najlepszego. Lubię filmy historyczne, kostiumowe, science-fiction. Lubię chodzić do kina, dużo bardziej, niż oglądać filmy na video.

      MB: Książka, do której Pani wraca.
      MM: Bardzo lubię poezje.

      MB: Czym jest dla Pani Osowa?
      MM: Osowa jest moim domem!

      Dziękujemy bardzo za rozmowę.



      « wróć | wersja do wydruku | odsłon: 2916

      Polecamy

       

       

       

       

      Wsparcie prawne portalu:


       

      Osowianin Roku